Za moich młodych lat pamiętam teatrzyki ogródkowe: „Wodewil”, „Renesans”" na Nowym
Świecie, „Belle-vue" na Bielańskiej, „Odeon” na Chmielnej, poza tym „Aquarium" i
„Alexandrine". Ostatnie były bardziej kabaretami niż teatrami. Podczas pierwszej wojny światowej
teatry i teatrzyki powstawały w Warszawie jak grzyby po deszczu. Było ich kilkadziesiąt.
Pracowałem w niektórych. Z całej plejady wyróżniał się teatr „Współczesny" na Mokotowskiej,
powstały w dawnym lokalu „Variete-Alexandrine.” Tak zespół artystyczny, jak i zapobiegliwość
dyrekcji (dyrektor Mieszkowski) stały na wysokim poziomie. Tam też po raz pierwszy ujrzała
Warszawa „Sybir" Zapolskiej oraz szereg sztuk dawniej zakazanych. Poza tym wystawiano sztuki
współczesne, z których „Warszawa przyjmuje” W. Karśnickiego długi czas ściągała tłumy. Poza
tym dużym sukcesem cieszyły się sztuki Stefana Kiedrzyńskiego, zawsze gorąco oklaskiwane.
Z niebywałym powodzeniem spotkała się sztuka Zapolskiej „Małka Szwarcenkopf". Grana była
nieomal bez przerwy przez kilka letnich sezonów. Nad kasą stale wisiał, łechcący ambicję dyrekcji i
aktorów, napis „wszystkie bilety sprzedane". Powodzeniu Małki nie były w stanie przeszkodzić
niepogody, deszcz, a nawet burze z piorunami. Pioruny biły — akcja trwała. Goście nieraz skuleni
pad parasolami, porwani treścią sztuki nie czuli nawet, że z sąsiednich parasoli ściekają potoki
wody na ich kołnierze i plecy. Trwali na posterunkach do końca ostatniego aktu, aż rozwikłały się
losy Małki związanej z Jojnem.
Wtedy trzeba było widzieć miny, humor i fantazję braci artystycznej. Powodzenie dawało możność
otrzymywania pełnych gaż, co pozwalała na wystawne życie i stroje. Pamiętam z takich
czarodziejskich chwil dyrektora Dobrzańskiego. Wielkie cygaro hawana w roześmianych ustach.
Na grzbiecie piękny, świeżutki garnitur pepitkowy, spodnie u dołu zwężone do dwudziestu pięciu
centymetrów, jak kazała ostatnia moda. Na okrągłym brzuszku opinała się jasna kamizelka w
kwiatki, z kieszonki zwisały pęki złotych, koralowych i srebrnych breloków. Koszula z
fryzowanym w rurki gorsem, kołnierz wysoki, zakończony maleńką, wiązaną muszką. Na nagach
lakierki o szpiczastym nosku, zapinane na okrągłe guziczki lub zasznurowane białymi
wstążeczkami. Kiedy cała Warszawa, a niektórzy jej mieszkańcy po kilka razy byli na „Małce” —
powodzenie się skończyło. Na specjalne prośby przedstawiła Zapolska dalszy ciąg tej historii
rodzinnej w sztuce pt. „Jojne Firułkies”. Ale Jojne już nie chwycił tak jak Małka, nad kasą rzadziej
wisiał anons o wyprzedanych biletach.
Dużym powodzeniem cieszył się również wodewil „Podróż po Warszawie”. Pamiętam jeszcze farsy
aktualne: w jednym sezonie grali z powodzeniem ,,Szukajcie dziecka”! — w następnym „Znalazło
się dziecko", obie bardzo komiczne. Widziałem w „Wodewilu” Adolfinę Zimajer, która w
osiemdziesiątym raku życia (oczywiście dla sensacji) grała szesnastoletnią uwodzoną dzierlatkę.
Możecie sobie wyobrazić wybuchy homerycznego śmiechu na widowni. Staruszka grała z takim
wdziękiem i umiarem artystycznym, na jaki stać tylko wielkie talenty aktorskie.
W owych czasach nie było żadnych szkół dramatycznych, a gwiazdy pierwszej jakości wyłaniały
się z zespołów „artystów prowincjonalnych”, „wędrownych” lub „ogródkowych”, jak ich
nazywano. Była to szkoła trudna, mozolna, ale wartościowa. Wszyscy luminarze sceny polskiej, nie
wyłączając Solskiego, zaczynali od takich teatrów, w których każdy z nich musiał być tragikiem,
komikiem, baletnikiem, a w razie potrzeby amantem operetkowym.
W repertuarze bywały nie tylko sztuki aktualne o lekkim, niefrasobliwym charakterze lub
roztańczone, rozśpiewane rewie graniczące nieraz z cyrkiem. Dyrektorzy czuli w sobie powołanie
na „pasterzy ludu”, na „apostołów moralności”, na publicystów. Wobec czego na afiszach można
było czasem dostrzec jakąś „Podpalaczkę, czyli roznosicielkę chleba”, „Chatę za wsią”, „Nad
przepaścią”, „Niewinnie skazanego”, „Prawda zwycięża” lub coś w tym rodzaju.
Były to po części melodramaty, rzewne, ckliwe, pobudzające do łez. Oto zasłyszany dialog dwu
pań:
— Podobno była pani wczoraj w teatrze, no jak tam?
— Wyśmienicie się bawiłam, piękna sztuka, spłakałam się jak nigdy!..

- Bronisław Kopczyński, "Przy lampce naftowej"
0

Dodaj komentarz

Dawid Przepiórka, polski Żyd, był wybitnym szachistą, mistrzem szachowym Polski z 1926 r. i członkiem złotej ekipy polskich szachistów, którzy w Hamburgu zdobyła złote medale olimpijskie w 1930 r. i srebrne w Pradze w 1931 r. Przepiórka był też tzw.

Czy ktoś kojarzy gdzie w Warszawie jest ul. Wierzbowa? Tak, to ta przy Teatrze Narodowym, to ta przy Metropolitanie, to ta gdzie można kupić wino w sklepie pewnego znanego aktora.

Od razu stawiam zakład, że większość z Państwa sądzi, że ulica Wierzbowa wzięła swoją nazwę od wierzby.

Dziś - migawki z Warszawy 1919 roku, a także hymn na cześć Warszawianek i Wisły:

„Wczesnym rankiem pociąg wleciał na warszawski dworzec, który dla wielu pozostał po dawnemu Wiedeńskim bez uszczerbku dla uczuć narodowych.

„W kawiarniach warszawskich dostać można o każdej porze dnia kawy, herbaty i czekolady, na szklanki i na filiżanki. W niektórych sprzedają nadto buljon i gotowane jajka. Oprócz zwykłego pieczywa, znajdują się w nich, mniej lub więcej smaczne ciasta (baby i placki), wypiekane zwykle na miejscu.

Wiele legend osnutych jest wokół krzyża Baryczków, cudownego krucyfiksu znajdującego się w katedrze świętojańskiej.

December 4th, 2013

Za moich młodych lat pamiętam teatrzyki ogródkowe: „Wodewil”, „Renesans”" na Nowym

Świecie, „Belle-vue" na Bielańskiej, „Odeon” na Chmielnej, poza tym „Aquarium" i

„Alexandrine". Ostatnie były bardziej kabaretami niż teatrami.

December 3rd, 2013

Dziś powycieczkowo – Jerzy Wasowski a urzędnicy Polski Ludowej ad 1950, czyli potyczka o dziecięcą wyprawkę i bitwa (jak najdosłowniej) o mieszkanie:

„W urzędzie urzędniczka, długo studiowała skromne „dossier" dokumentów uprawniających młodego ojca do odebrania wyprawki.

Serdecznie zapraszamy na powtórkę pierwszego spaceru z serii „Gadu gadu nocą”. Tym razem nie nocą, bo zimno, tylko w dzień, więc nie gadu gadu ale baju baju. Będziemy opowiadać o Ogrodzie Saskim i okolicach.

„Wieki rycerskie karmiły się żarłocznie; wiek XVIII jadał wykwintnie; wiek XIX, zerwawszy z tradycją, odżywia się, a przynajmniej pragnie się odżywiać: hygienicznie.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej w Warszawie mieszkało ponad 350 tysięcy Żydów.

“Panopticum braci Macha mieściło się na Trębackiej 2, róg Koziej, w gmachu starej poczty, i zajmowało całe pierwsze piętro. Przy wejściu kasa, dalej mały pokój, w którym na stoliku stał rodzaj małego akwarium.

Książę Janusz I Starszy to bardzo zasłużona postać dla Warszawy. To on przeniósł swoją siedzibę z Czerska do Warszawy, rozbudował Zamek, z kościoła św. Jana zrobił kolegiatę.

Dziś proponujemy powrót do korzeni, czyli - zerknięcie do najpełniejszego bodaj opisu Warszawy sprzed stu lat:

„Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym, a wewnętrzna pustka straszliwą.

Szanowni Państwo,

Serdecznie zapraszamy na drugą odsłonę spaceru śladami Jeremiego Przybory – Starszego Pana B, spikera radiowego i ‘piórotechnika’.

Była sobie niegdyś piękna dziewczyna, o nieco nietypowej, trochę francuskiej, bujnej urodzie. Mając majętnych opiekunów, żyła sobie szczęśliwie i beztrosko, aż któregoś dnia została napadnięta przez bandytów, okradziona i pobita dotkliwie.

Dawno, dawno temu na południe od Warszawy mieszkał sobie książę Siemowit. Któregoś razu, gdy zmierzał do swej siedziby w Jazdowie, ujrzał w drodze niedźwiedzia i zaciekawiony tym, że zwierz niesie w łapach bryłę miodu, podążył za nim w leśne ostępy.

Wyroby platerowane – posrebrzane sztućce, naczynia, świeczniki i czego jeszcze dusza zapragnie, a rączki dwie zrealizują.

24 lata temu Feliks Dzierżyński sięgnął asfaltu. Nie został strącony z piedestału – spadł niejako samoczynnie po podniesieniu przez dźwig, rozpadając się na kilka części. Ujawnił tym samym wadę konstrukcyjną: otóż pomnik nie został odlany, lecz zrobiony z odłamków betonu i później pokryty brązem.

Na rogu Dzielnej i Smoczej znajduje się skwer Dawida Mieczysława Apfelbauma. Co to za postać? To dowódca Żydowskiego Związku Wojskowego, organizacji która walczyła w czasie Powstania w Getcie.

„Ponieważ w chwili gdy to piszemy, tramwaje istnieją dopiero na papierze, musimy więc (z żalem prawdziwym!) ograniczyć się na wzmiance o komunikacji omnibusami zwyczajnymi, które u publiczności warszawskiej posiadają ustaloną już opinię.

„Napięcia intelektualne” - setki, o ile nie tysiące celofanowych sznureczków rozciągniętych w poprzek holu kolumnowym Biblioteki Uniwersyteckiej. Niby proste. A efekt niezwykły.

Chcesz mieść w kuchni coś modnego, ładnego i użytecznego zarazem? Lubisz art déco i modernizm? Platery Julii Keilowej to coś w sam raz dla Ciebie!!!

Słynna projektantka platerów Julia Keilowa z domu Ringel urodziła się w Stryju (na dzisiejszej Ukrainie); pochodziła z zamożnej żydowskiej rodziny.

Franciszek Kostrzewski – wybitnie uzdolniony malarz, który zaprzepaścił swój talent… na nasze szczęście, zostawił bowiem po sobie spuściznę jeszcze cenniejszą: setki, o ile nie tysiące rysunków, szkiców i ilustracji wprost z warszawskiej ulicy, może nie doskonałych technicznie, jednak wykonanych ze

November 11th, 2013

Warszawa 95 lat temu:

„Gdy 11 listopada, w historycznym dniu zawieszenia broni, wyszedłem rano na miasto, ulica miała wygląd jakiś zupełnie inny niż zwykle: ludzie poruszali się szybko, każdy patrzył z ciekawością naokoło, każdy czegoś wyczekiwał, zawiązywały się rozmowy między ludźmi nieznajomymi.

Nazwisko Giacomo Casanovy budzi dość jednoznaczne skojarzenia i wśród epitetów, jakimi obdarzyliby go pan A lub pani B w ulicznej ankiecie, raczej próżno by szukać słowa „pocieszny”.

Szanowni Państwo,

Serdecznie zapraszamy na spacer po Warszawie drugiej połowy XIX wieku – będzie coś o powstaniu styczniowym i o „najweselszym mieście Europy”, o wielkich karierach i życiu codziennym tych, którzy na karierę nie mieli co liczyć, o towarzystwach dobroczynnych, emigracji, rusyfikacji,

Od razu zagadka. Co znajduje się na rogu ul. Kłopotowskiego i Jagiellońskiej? I nie chodzi o róg, na którym jest urząd marszałkowski i kino Praha, i nie o ten gdzie stoi budynek Kurii Warszawsko Praskiej, ani o ten gdzie stoi tęczowy budynek Urzędu Skarbowego Praga.

Kryptonim Dysk wziął się od pierwszych liter słów „Dywersja i Sabotaż Kobiet”. To nazwa kobiecego oddziału dywersyjno-sabotażowego działającego w Warszawie w latach 1942 – 1944. Oddział ten nazywany też był oddziałem Leny, od jego komendantki Wandy Gertz pseud. Lena.

„Jakież ono było, to szacowne, ośmioklasowe Gimnazjum Reja na placu Małachowskiego, przy ewangelicko-augsburskim kościele, tzw. okrąglaku, zaprojektowanym przez architekta Szymona Zuga? Opinią cieszyło się znakomitą i matura zdana u Reja bardzo ułatwiała wstęp na wyższe uczelnie.

Jakiś czas temu wspominaliśmy Alfonsa Cynjana, oszusta, który sprzedał Kolumnę Zygmunta. Innym znanym farmazonem okresu międzywojennego był Józef Koliński, cechujący się może mniejszą fantazją, lecz za to znacznie większą skutecznością w osiąganiu zysków.

„Tłum sforsował kordon stewardes i pocwałował przez lotnisko w stronę lądującego samolotu. Pierwsza biegła Loda Halama. Za nią szybkim krokiem nadążały: Eichlerówna, Leszczyńska (…) Mieczysław Fogg wiódł chyżo Mieczysławę Ćwiklińską.

Muzeum Chopina ma przedziwne szczęście do swych siedzib – wszystkie trzy oddziały muzeum mieszczą się w oficynach, z czego dwie niejako zajęły miejsce obiektów, których zaledwie część pierwotnie stanowiły.

October 29th, 2013

Dziś o Wergiliuszu w piekle współczucia, czyli – na osiemdziesiąte dziewiąte urodziny Zbigniewa Herberta, wspomnienie z czasów młodości:

„Zbyszek Herbert nie ma jeszcze trzydziestu lat, jest szczupły, trochę słabowity, o za szerokich biodrach.

Szanowni Państwo,

serdecznie zapraszamy na kolejny spacer z naszej powstańczej serii. Tym razem będziemy szukać śladów Powstania i opowiadać powstańcze historie na Powiślu (i w jego okolicach).

Przeszły wojna, głód i dżuma – a Czesław Lubaszka wypiekał chleb. Tak zapewne można by podsumować życie tego niezwykłego człowieka, który niezależnie od okoliczności po prostu wykonywał swoją pracę. Okoliczności co najmniej niełatwych, dodajmy.

O mnie
O mnie
Archiwum bloga
Wczytuję